Długa, powolna kropla potu spłynęła mi na czoło, aż do brody, zanurzając się między piersiami. Nie mogłem spać, nawet jeśli mój klimatyzator starał się ochłodzić pokój, ale bez żadnego prawdziwego sukcesu. Może jednak prawdziwym powodem, dla którego obracałem się w pościeli, próbując znaleźć ulgę w półśnie, było to, że tęskniłem za twoją obecnością obok mnie. Poddałem się. Wziąłem telefon i kiedy pisałem, z jakiegoś niesamowitego powodu napisałeś do mnie SMS-a.
A: Czy śpisz?
J: Nie.
O: Czy mogę do ciebie zadzwonić?
J: Tak, proszę.
Czekałem na te chwile z wielką niecierpliwością. Patrzyłem na telefon i kiedy w końcu zaczął dzwonić, moje serce przyspieszyło w piersi.
“Witam?” Powiedziałem.
“Co robisz tak późno, piękna dziewczyno?”
Twój głos uderzył mnie prosto we wnętrzności. Pozwoliłem sobie podejść do łóżka i uśmiechnąłem się. Zacząłem czuć zimne powietrze na mojej skórze. Zacząłem znowu oddychać, a moje ciało się rozluźniło. Czułem się tak dobrze.
– Myślałem o tobie – wyznałem od razu, nawet nie próbując temu zaprzeczyć. W każdym razie dlaczego? Czytałbyś mnie jak otwartą książkę. Wiedziałeś, że to, co nie pozwalało mi zasnąć, to duch naszego ostatniego namiętnego wyczynu. Nasze fajerwerki wciąż leciały, a ostatnie fale pożądania wciąż myły moje brzegi pianą.
– O czym myślałeś, kochanie? Twój ton był w połowie ironiczny i pożądliwy. Duszny, głęboki, tak naprawdę nie uwierzysz, że jesteś powodem mojej bezsennej nocy, a jednak zdawałeś sobie sprawę z mocy, jaką możesz mieć nade mną.
“Tęsknię za twoim ciałem obok mojego…” Zacząłem mówić, ale to brzmiało śmiesznie. To, czego tak naprawdę brakowało, to nie tylko leżące obok mnie ciało. To, czego naprawdę brakowało, to twój uścisk, twój płonący ogień i sposób, w jaki twoje palce mnie dotykały. Twój język.
“Tęsknię za twoim gustem.” Tym razem nie było ironii, ale twój głos spadł o oktawę i stał się ochrypły. Znałem ten ton. Był niski, jakbym tylko mógł go słyszeć. Moje ciało to usłyszało. Poczułem dreszcz spływający po moim brzuchu, wirujący wokół pępka i zatopiłem się w moich czarnych bawełnianych majtkach.
“Tęsknię za twoją piękną, słodką małą cipką, Jules.”
Nigdy nie lubiłem słowa „cipka”. Brzmiało to dla mnie prawie trywialnie, ale na twoim języku to słowo wydawało się tylko zmysłowe. Seksowny. To sprawiło, że wierciłem się we własnym łóżku i modliłem się do siebie, żebyś to powtórzyła.
„Chcę znowu polizać, Jules. Chcę znowu polizać twoją cipkę” – powiedziałeś. Jak mogłeś tak dużo czytać w moich myślach? Skąd możesz dokładnie wiedzieć, co powiedzieć?
Moja odpowiedź była po prostu jękiem na te słowa. Jęknąłem i nie wstydziłem się tego. To był nasz własny, prywatny język, nasz własny piękny dźwięk. Wszystko znów stało się gorętsze, ale cieszyłem się, że to czuję.
– Czy pieścisz to swoje piękne ciało, Jules? pytałeś, ale już wiedziałeś. Po prostu chciałeś to usłyszeć.
– Tak, Alex. Jestem. Jęknąłem.
– Niech to będzie bardzo wolne. Włącz głośnik, żeby twoje ręce były wolne, Jules – powiedziałeś. Byłeś gotów zabrać mnie na kolejną przygodę. Byłeś tam ze mną, dotykając mojego ciała własnymi rękami. Byłam lalką, a ty miałaś mną manewrować.
“Głaszcz swoje ciało, Jules. Bardzo. Powoli.” Czułem, że jesteś ze mną w pokoju. Siedziałeś na moim łóżku, twoje oczy patrzyły na mnie, a twoje ręce mnie dotykały. Wszystko wydawało się bardzo realne.
„Przytul piersi. Poczuj ich miękkość. Zacznij bawić się swoimi dziarskimi sutkami”.
Skąd wiedziałeś, że są dziarskie? Skąd wiedziałeś, że już wyczuwali twój głos ocierający się o nich? Już tak dobrze znałeś moje ciało. Jak nikt wcześniej. Zacisnąłem wokół nich palce i zacząłem ciągnąć, początkowo lekko, czyniąc je wrażliwymi na dotyk.
„Wyobraź sobie moje usta na nich wszystkich. Moje zęby wgryzające się w te małe różowe otoczki. Mój język liżący je. Nie będę miał dla nich litości, Jules. Są na mojej łasce.” Twój głos z każdą sekundą stawał się coraz bardziej zachrypnięty. Byłam teraz pewna, że kilometry ode mnie sięgałeś w spodnie i głaskałeś dla mnie swojego kutasa. Ta myśl podnieciła mnie jeszcze bardziej.
– Alex… – jęknąłem. Dzwoniłem. Modliłem sie.
Zrobiłabym wszystko, aby znów Cię tam mieć, poczuć Twoje usta torturujące moje nadwrażliwe piersi, drażnić mnie bez końca. Nasz pierwszy raz był w pośpiechu. Czuliśmy, jak krew mocno krąży w naszych żyłach. Ale tym razem… tym razem było inaczej. Dzisiejszego wieczoru poświęcałeś cały czas na świecie, aby zabrać mnie tam, gdzie chciałeś.
– Tak, Jules. Jestem tu z tobą.
Twój głos znów był spokojny. Kontrola była dla ciebie potężnym afrodyzjakiem. Zawsze chciałeś tego więcej, a ze mną była to łatwa gra. Poczułem twoje uczucie w chwili, gdy wymieniliśmy pierwsze słowa i byłem prawie pewien, że ty też to poczułeś. Wiedziałeś, jak pociągać mnie za sznurki, jak mnie zginać.
„Teraz powoli. Pozwól swojej dłoni zanurzyć się w majtkach. Powiedz mi, Jules” – przerwałeś, pozostawiając mnie prawie bez tchu.
“Jesteś dla mnie mokry?”
Znałeś odpowiedź, ale nadal prowadziłam rękę w majtkach, pozwalając środkowemu palcowi wędrować między wargami, czując ciepłe uczucie podniecenia tłumiącego mój palec.
“Tak. Jestem mokra. Jestem tak mokra dla ciebie.” Czy to desperacja, którą właśnie usłyszałem w moim głosie? To było. Byłem zdesperowany, by znów cię poczuć, a twój głos po prostu wyrządzał więcej szkód. Drażniło mnie bez końca. Obracało mnie w wirze namiętności i pożądania. Robiłeś to.
„To tak, jakbym czuła to na palcach. Twoja wilgoć, twój duch. Twój smak. Och, Jules, posmakuj siebie. Pozwól mi posmakować ciebie”. Znowu byliśmy jednością. Byliśmy jednym ciałem, jedną duszą. Cokolwiek czułem, ty też to czułeś. Ostrożnie wysunąłem rękę z majtek i wsunąłem ten sam palec między usta, na język, smakując podniecenie, które wywołałeś swoim głosem. Tylko twój głos.
I tak jak wcześniej, w chwili, gdy ssałem ten palec, jęczałeś. Odbił się echem na ścianach mojego pokoju. Poczułem, jak ślizga się po moim ciele jak wąż. To był głęboki jęk, coś, co próbowałeś powstrzymać przez bardzo długi czas. Jęczałeś dla mnie. Na mój gust.
„Poczuj moją rękę, Jules. Poczuj moje palce nad twoją piękną łechtaczką”. Byłeś tam. Moja ręka była twoim instrumentem, ale to twoja ręka zaczęła drażnić moją łechtaczkę. Gdy zamknąłem oczy, dostrzegając twój głos wibrujący nad moją duszą i łechtaczką, byłeś tam i odległość była niczym. To nic nie znaczyło – mogło z nami walczyć, ale nie mogło nas rozerwać.
Ciągle dotykałam łechtaczki w ciasnych kółeczkach, desperacko szukając ulgi, której potrzebowałam. Zdesperowany, by pokazać ci, że byłeś częścią mojej nocy, zawsze, nawet z daleka. Byłem pewien, że siedzisz przy biurku, w ciemności, cicho, jak tylko możesz, a księżyc odbijał jej dobroczynne promienie nad ciałem, które tak bardzo pragnęłam czcić. Niemal widziałem cię, jedną ręką trzymającą telefon, a drugą zamkniętą wokół twojego fiuta, kierując się w to samo miejsce, w którym chciałem być. Nasze miejsce.
“Wsuń jeden palec do swojej pysznej cipki. Wsuń się, kochanie, tak jak ja tobie.” Mój środkowy palec wsunął się we mnie i sprawił, że jęknęłam głośniej. Byłem blisko krawędzi, a jednak nie chciałem, żeby to się skończyło. Chciałbym, żeby ta noc nigdy się nie skończyła.
„Teraz przesuń drugi palec i sięgnij do punktu G”. Twój głos drżał. Słyszałem, jak twoja ręka porusza się pod spodem i to tylko dało mi bodziec do szybszego poruszania się, do poruszania się w twoim tempie. Moja cipka była mokra. Mój punkt G reagował na moje palce i wysyłał wstrząsy elektryczne do mojego ciała. Mój kciuk bezlitośnie drażnił moją łechtaczkę. Byłem bliski ponownego zatracenia się. Chciałbym.
“Alex!” krzyknąłem. “Alex, dojdę!”
Jęknąłeś. Ty też płakałeś rozpaczliwie. Nie musiałeś nic mówić. Jako idealna harmonia dostroiliśmy się do tej samej nuty. Modliliśmy się razem do bogów na górze i wykrzykiwaliśmy naszą żądzę w zimnym, pozbawionym życia urządzeniu. Zebraliśmy się razem, beznadziejnie, przygnębieni i oboje głośno płakaliśmy, tworząc własną harmonię.
To była muzyka. Tragedia zaśpiewana w aksamitnych czerwonych ubraniach przed milczącą publicznością, kiedy można było poczuć ciepło wylewające się z czyjegoś języka. To była nasza muzyka.
– O Boże, Jules – jęknąłeś, dysząc głośno, gdy fale orgazmu wciąż moczyły twój umysł. “Muszę cię znowu zobaczyć.”
Powiedziałeś to z taką samą desperacją, z jaką jęczałam twoje imię. Nie była to po prostu fizyczna potrzeba: nasze dusze musiały znów się dotknąć, ocierać się o siebie jeszcze raz.
Powiedzieliśmy, że jednej nocy; obiecaliśmy to sobie nawzajem. Ale jedna noc nie wystarczyła. Chcieliśmy wszystkiego. A jedna noc ledwie wystarczyła. Mieliśmy tyle światów do zbadania, tyle jęków, którymi moglibyśmy się podzielić. Mieliśmy dla nas noc, aby ukryć nas przed naszym prawdziwym życiem. Była opiekuńczą matką, delikatnie kładącą swoją ciemność na naszych grzechach.
Dostrzegłeś moje wątpliwości i postanowiłeś znów się odezwać.
– Chcę wszystkiego, Jules.
„… I wszystko, co będziesz miał. W przyszłym tygodniu w tym samym miejscu.” Poddałem się. Zawsze bym ci się poddawał. Nie miałem nadziei na wygraną i nie chciałem. Nie było wygranej ani z tobą, ani bez ciebie. Mogłem tylko tobie dać. Wszyscy z was.
– Nie mogę się doczekać. Dobranoc.
“Dobranoc.”