Napar wiedźmy

Czarownica nie wiedziała jeszcze, co zasmuciło tego przystojnego młodego lekarza, ale miała się dowiedzieć. Jej palec przeciął usta doktora: nie musiał mówić, jeszcze nie. Palec przesunął się po jego twarzy, brodzie, a potem szyi. Ujęła jego dłoń w swoją i spojrzała głęboko w jego niebieskie oczy.

— To twoja żona, prawda? Martwisz się, że już cię nie kocha?

Brzmiało to jak pytanie, ale Czarownica znała już odpowiedź. Jego żona zakochała się w tym chełpliwym sierżancie artylerii. Kilka razy widziała sierżanta w wiosce, kiedy zaopatrywała się w prowiant. Był głośny i wstrętny, zawsze przechwalał się przed grupą leniwych pijaków swoimi sukcesami z kobietami. Nie żeby nie było sukcesów, ale żona lekarza? Powinna wiedzieć lepiej.

„Czego tu szukasz?” – spytała Czarownica wciąż trzymająca za rękę lekarza.

„Chcę odzyskać moją żonę”, odpowiedział cicho, „Mam nadzieję, że w głębi duszy nadal mnie kocha, ale pożąda innego mężczyzny i nie może na to pomóc”.

– I myślisz, że mogę zrobić trochę voodoo mumbo jumbo albo dać ci magiczny eliksir dla twojej żony, żeby zapomniała o swoim kochanku? Czy to dlatego tu jesteś?

– Tak – przyznał lekarz. “Możesz to zrobić?”

– Mogę – powiedziała Czarownica, a jej twarz spoważniała – ale to będzie cię kosztować.

“Ile?”

„Może słyszałeś, że za pieniądze nie można kupić miłości? Potrzebowałbym czegoś więcej niż tylko pieniędzy”.

– Czego potrzebujesz, wiedźmo?

„Zrobię specjalny eliksir dla twojej żony, ale potrzebuję twojego nasienia, aby to zrobić.”

„Moje nasienie?”

„Czy proszę o zbyt wiele? Czy nie jestem młoda i piękna? Czy nie jestem wystarczająco dobry, abyś spryskał mnie swoim nasieniem, abyś odzyskał miłość swojej żony?

Czarownica opuściła włosy i opuściła sukienkę do pasa. Z sterczącymi piersiami, ledwo widocznymi za lasem deszczowym dredów, z oczami skupionymi i skupionymi jak płonące kasztany, była młoda i piękna.

Sprawdź:   Dick Pic

Guzik po guziku Czarownica rozpinała koszulę.

– Rozbierz się ze mną, młody kochanie – szepnęła mu do ucha, przesuwając ręce w dół, by poluzować jego pasek i uwolnić jego erekcję.

Jej usta przesunęły się od jego ucha w dół jego nagiej piersi. Polizała jego sutki, zatrzymała się i delikatnie ugryzła każdy sutek. Powoli opuszczając się, Czarownica przecisnęła się i zwilżyła pępek.

Wreszcie uklękła przed nim, Czarownica przesunęła włosy za plecy.

– Nie byłeś wcześniej z czarną dziewczyną, prawda? Cóż, nie martw się, będę delikatna” powiedziała z chichotem, a jej język po raz pierwszy posmakował jego precum.

Zahipnotyzowany niemożliwie ciepłą, mokrą, ślizgającą się, psotną przyjemnością, spływającą cal po calu w dół trzonu jego wybuchowego penisa, oczarowana uczuciem jej piersi napierających na jego uda i widokiem wybrzuszenia pulsującego pod jej jednym policzkiem, a potem inny, przytłoczony przebudzoną w nim bestią, lekarz pozwolił swojemu kutasowi wybuchnąć w ustach Wiedźmy, wypełniając jej gardło żądanym nasieniem.

Zadowolona była wiedźma, gdy połknęła jego spermę, oblizała usta, uśmiechnęła się i oczyściła kutasa lekarza, wciąż twardego, czerwonego, sztywnego i gotowego.

– Dobrze się spisałeś, kochanie – powiedziała wstając i opuszczając sukienkę na nogi. Ścisnęła kutasa lekarza i poprowadziła go do swojego łóżka.

„Połóż się ze mną, kochanie”, zażądała, „ponieważ potrzebuję więcej twojego nasienia, aby mnie nakarmić”.

Leżąc na plecach pod bezpośrednim spojrzeniem wbitym w jego szeroko otwarte, niebieskie oczy, chłonął uczucie wilgoci Witch spływającej po jego pulsującym kutasie.

Jeździła na nim powoli, nie spiesząc się, by pozwolić mu się zaparzyć. Z jej mokrą cipką zaciskającą się wokół jego kutasa, który usiłował sięgnąć głębiej i głębiej do jej wnętrza, ich ciała drżały od fal przyjemności. W miarę jak ich tempo nabierało tempa, przytłaczająca pasja Wiedźmy gromadziła się wokół jej każdego poru w maleńkich, błyszczących kroplach, które sprawiały, że jej ciemne ciało świeciło.

Sprawdź:   Zabawa Na Florydzie W Kurorcie

Trzymając w dłoniach jej ciężkie, miękkie, ale sterczące piersi, lekarz poczuł nawałnicę żądającej przyjemności, której nie mógł już dłużej zaprzeczać, unikać ani opóźniać.

„Tak, daj mi to, kochanie!” rozkazał wiedźma. Gdy jej cipka powracała desperackimi pchnięciami lekarza, jej usta zanurzały się w jego wargach w niemożliwym do ugaszenia pocałunku, ich ciała połączyły się w jedno, a z rykiem i warczeniem lekarz wciskał w nią spray po spryskaniu jego spermy, jego nasienia, jego nasienia, jego miłości .

— Dobrze się spisałeś, kochanie — powiedziała po raz drugi Czarownica, pchając go na ramiona.

„Teraz nadszedł czas, aby zrobić mój eliksir dla twojej żony.”

Z tymi słowami Czarownica przesunęła kolana i uda do przodu, by usiąść okrakiem na twarzy lekarza.

„Trzymaj mnie w piersi”, rozkazała ponownie i zrobiła pierwszy krok nad jego językiem i nosem.

„Witaj w moim złym ogrodzie, kochanie!” zaśmiała się Czarownica.

Już przy pierwszym kroku jej zły ogród pachniał bagnami, jeziorami, potokami i rzekami.

Przy drugim kroku pachniało lasami, zalanymi słońcem łąkami i polnymi kwiatami.

Ale na trzecim kroku, pachniał jej mokrą cipką i jego lepką spermą, gdy wiedźma przyszła z dzikim wycie. Tryskać za tryskaniem, napełniała usta doktora swoim magicznym naparem, cierpkim i słonym, i zaopatrywała się w jego nasiona.

– Dobrze się spisałeś, kochanie – powiedziała po raz trzeci.

„Nie połykaj, zanieś to swojej żonie, nakarm nim wszystkie jej usta i przypieczętuj układ swoim nasieniem.

Po tym będzie twoja. A teraz idź, czeka na ciebie.

Kiedy lekarz wyszedł, Czarownica wyszła z tylnego ganku i poszła nad staw za swoją chatą. Dzień prawie się skończył, ale niebo wciąż było niebieskie jak oczy lekarza. Zadowolona z siebie Czarownica pozwoliła się ponieść rozgrzanej słońcem wodzie.

Ta jego żona już nigdy nie zabłądzipomyślała. Ale lekarz? Och, on jest teraz mój.

Inne opowowiadania:

Sprawdź:   Dziwny dzień w biurze

Jak bardzo podobała Ci się historia?

Kliknij w gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena: 4 / 5. Liczba głosów: 1

Brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni to opowiadanie.