„Jedwabne szaliki… na Boże Narodzenie?”
Ściskając jego tors, zanurzyłem się w jego spuchnięty trzonek. „Mimo to dobrze je wykorzystałem”.
Przywiązana do krzesła Eamesów, tliłam się w bezradnych oczach Rory’ego. Nagi, szalejący… i urodzony w Boże Narodzenie.
„Twoje prezenty urodzinowe i bożonarodzeniowe zawsze były łączone?”
Zakneblowany moimi przemoczonymi majtkami, skinął głową z ożywieniem.
Stojąc, mój mąż czekał.
Rory zadrżał jak zmarznięty kotek. Ciepła w moich objęciach, moja śliska cipka rozkoszowała się jego obrzękiem. Szybki ruch moich bioder zmusił go do jęków, a on pulsował witalnością młodości.
– Dobry chłopiec – wymruczałem. – Wszystkiego najlepszego z okazji osiemnastych urodzin.